Tegoroczny
dzień 1 maja zapamiętam na długo, bo oprócz tego, że pewnie jak wielu z was
wcinałam kiełbaski z grilla, wygrzewałam się też na wiosennym słońcu.
Oczywiście za długo, co spowodowało poparzenie na twarzy, opuchliznę i do dziś
nie wychodzę z domu, by nie straszyć ludzi skutkami gojenia się mojej biednej
skóry. Nie zmienia to faktu, że uwielbiam wiosnę, a maj chyba najbardziej.
Pamiętam
jednak 1 maja sprzed 10 lat. Doskonale wiadomo, że Polska wówczas wstąpiła do
Unii Europejskiej. Od miesięcy o tym trąbiono w mediach i kreowano jako wielkie
wydarzenie. Obserwowałam to wszystko jako gimnazjalistka z niecierpliwością
czekając na dzień, który miał nagle załamać czasoprzestrzeń, sprawić, że na
nasz kraj stanie się krainą mlekiem i miodem płynącą. A tymczasem wstałam rano.
Tato robił kanapki. Usłyszałam w radiu, że jesteśmy w Unii i to byłoby na tyle.
Świeciło słońce. Nie mogłam siedzieć w domu. Postanowiłam, że spotkam się ze
znajomymi. Kierując się w stronę rzeki zauważyliśmy długi konwój motocyklistów
na drodze. Ostatnie motocykle miały z tyłu flagi Polski i Unii Europejskiej.
Pomyślałam sobie, że zapamiętam ten widok jako moje wspomnienie historycznej
daty.
Nie
musiałam jednak długo czekać na pojawienie się pierwszych skutków tego
wydarzenia. Swobodne wycieczki po Europie, czy możliwość udziału w wielu
warsztatach – takie były moje początki. W liceum patrzyłam jak z roku na rok
przybywa nowych, zielonych autobusów miejskich, którymi codziennie (nie, jednak
nie codziennie. Sporo wagarowałam, z czego nie jestem dumna :P) przemierzałam drogę
z dworca PKS do szkoły. Jeszcze w pierwszej klasie dość powszechna była jazda
starymi „Ikarusami”, dziś ich już chyba nie uświadczę. Drogi rowerowe, szerokie
jezdnie – wszystko zaczęło rosnąć jak grzyby po deszczu (w porównaniu do
poprzednich lat z pewnością nie dopuściłam się nadużycia).
Wartość
osobistą stanowi dla mnie jednak Program Operacyjny Kapitał Ludzki, który w
znaczący sposób wpłynął na życie moje i moich bliskich. Ja nauczyłam się wiele
o przedsiębiorczości, co dało mi sporo do myślenia i odmieniło trochę wizję
przyszłości. W rodzinie powstało kilka firm. Jedna z nich należała do mojego
chłopaka, z którym przemierzyłam Polskę wzdłuż i wszerz organizując turnieje i
eventy dla pracowników. Szwagier i siostra zajęli się fotografią, a tato mógł w
końcu po latach ciężkiej pracy założyć własną kaflarnię. Jest on żywym dowodem
na to, że w każdym wieku można zacząć zupełnie inny rozdział w życiu i czerpać
w końcu radość z wykonywanej pracy.
Dlatego
cieszę się, że większość głosujących w referendum wybrała „TAK”. Dzięki temu jestem
bogatsza w wiedzę i doświadczenia, moja rodzina jest szczęśliwsza i społeczeństwo
też wydaje mi się być bardziej zadowolone z życia. A Ty?
Poniżej plakaty antyunijne z 2003 roku. Są ciekawsze od tych za Unią. Mają wartość historyczną, ale niestety nie znalazłam ich za wiele. Szczególnie zapamiętałam jeden plakat przedstawiający żarłoczną, niebieska rybę wcinającą kawał Polski.
![]() | |||
źródło: nacjonalista.pl |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Cieszę się, że trafiłeś/trafiłaś na mojego bloga. Tworzę go dla Ciebie. Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz swój komentarz. Pozdrawiam!
Dodając komentarz nie używaj wulgaryzmów, nie obrażaj, nie spamuj. Dzięki.
ZDJĘCIA PRYWATNE NA BLOGU SĄ CHRONIONE PRAWEM AUTORSKIM. NIE ZGADZAM SIĘ NA ICH KOPIOWANIE I ROZPOWSZECHNIANIE BEZ ZGODY I PODANIA ŹRÓDŁA.