Choć w Gdańsku
po śniegu zostało praktycznie tylko błoto, atmosfera Świąt cały czas jest tu
obecna. Niekoniecznie za sprawą ogromnej choinki na Długiej, która od niedawna
konkuruje ze stojącym obok Neptunem w rywalizacji o największą atrakcję
miasta. Przeprowadzam się, więc pakuję ubrania (słuchając z radia "Last Christmas" i kawałków temu podobnych) ... z zamiarem ich oddania.
Wczoraj robiłam
porządki w szafie. Przed przeprowadzką chciałam dokonać selekcji, aby nie ciągnąć
ze sobą wszystkiego. Nazbierało się tego trochę. Przede wszystkim
nienoszonych od dawna lub praktycznie wcale bluz i t-shirtów. Bez sensu byłoby je wyrzucać.
Naczytałam się trochę o tych kontenerach na odzież używaną, które rzekomo służą
pomocy biednym, a tak naprawdę ktoś na tym kręci niezły interes. Raz nawet
widziałam jak po ubrania z tych pojemników przyjechał czarny sedan BMW (na oko
rocznik min. 2010) z kierowcą ok. 30tki ubranym w skórzaną kurtkę. Oczywiście
było po zmroku :) Postanowiłam dodać ogłoszenie w internecie, że chętnie
pozbędę się kilku niepotrzebnych mi już ubrań. Nie dodawałam nawet żadnych
zdjęć, a efekt przerósł moje najśmielsze oczekiwania. Dostałam mnóstwo maili od
potrzebujących osób. Niektórzy opisywali swoją trudną sytuację, a ja nie
wiedziałam, kogo mam wybrać. Czułam się z tym strasznie. Przecież to tylko
kilka szmatek, które na początku chciałam po prostu wyrzucić. A ludzie są w tak
trudnej sytuacji, że się wręcz o nie biją. Czytałam dramatyczne historie rodzin -
od braku jednego z rodziców i bezrobocia drugiego po spalony dom... Masakra.
Przez chwilę myślałam sobie: po co ja to sobie robię? Jakbym mało miała
własnych zmartwień! Ale doszłam do wniosku, że te moje problemy wobec niedoli tych
ludzi są tak naprawdę niczym. Nie wiem, co chcę w życiu robić, ciągle zmieniam
miejsce zamieszkania, muszę wymienić plomby z amalgamatu na jakieś lepsze. Ot i
moje kłopoty.
To wszystko
sprawiło, że dodałam nieco więcej ubrań ze swej szafy do górki ciuszków z
etykietą - pozbyć się. Jednak i tak, jak wiadomo, nie wystarczyłoby to do
obdarowania wszystkich tych ludzi. Musiałam dokonać jakiegoś wyboru. Bardzo
poruszyła mnie historia samotnej mamy, która nie mogła znieść upokarzania
swojej córki w szkole przez to, że nosi ciągle te same i niemodne ubrania.
Obrzydliwa sprawa. Do niej trafiły moje ciepłe bluzy z młodzieżowymi grafikami.
W zamian otrzymałam podziękowania i zaproszenie na wakacje na wieś w okolice
gór. Zrobiło mi się przez to niezmiernie miło. Odezwała się też do mnie
nauczycielka. Napisała, że zna kilka dziewczynek, którym przydałyby się
ubrania. Wyszczególniła jedną z nich, mieszkającą w domu dziecka. Sama
dawała jej swoje ciuchy, ale były na nią trochę za duże. Mimo wszystko
strasznie się ucieszyła i je nosiła. Ogromny szacunek dla tej pani za jej
wspaniałą pracę. Pomoc biednym dzieciakom ze strony nauczycieli powinna być
normą, a doskonale wiem, że to dość rzadkie postępowanie. Śmiem twierdzić
więcej. Tacy uczniowie, nie dość, że poniżani przez rówieśników, często
traktowani są jako osoby drugiej kategorii przez nauczycieli. Smutne,
przerażające i w ogóle brak słów. Mam nadzieję, że to się jednak zmienia.
I pomyśleć, że
chciałam te ubrania wyrzucić. Co jakiś czas robię takie porządki i niestety
wiele nienoszonych od dawna bluz i swetrów trafiło do śmietnika. Nie były w
złym stanie. Raczej nosiłam je rzadko, bo zwykle sama je dostawałam od starszej
siostry pracującej w korporacji odzieżowej, a czułam, że z nich wyrosłam. Teraz
już wiem na pewno, że nigdy tak bezmyślnie nie zrobię. A może Wy macie jakieś
niepotrzebne już ubrania w dobrym stanie? Może zamiast ich wyrzucania lub
sprzedawania za grosze, warto przekazać je komuś potrzebującemu? Jest mnóstwo
placówek, które przyjęłyby je bez wahania. Czasami, jak widać, wystarczy też
jedno ogłoszenie w lokalnym serwisie. Idą Święta, a my przy użyciu minimalnego
wysiłku możemy komuś sprawić ogromny prezent i przez to poczuć się lepiej.