sobota, 25 stycznia 2014

Zima zła?



Pierwszy post w Nowym Roku. Co prawda trochę ostatnio zaniedbałam tego bloga, ale to siła wyższa. Początek 2014 r. przyniósł mi wiele zmian. Piszę już z Białegostoku, z blokowiska na Warszawskiej. Pożegnałam Trójmiasto z wielkim smutkiem, ale jednocześnie z radością, bo oto wróciła córka marnotrawna. I muszę powiedzieć, że przywitanie i pierwszy miesiąc tu przerosły moje oczekiwania. 

Słucham Radia Białystok, w którym właśnie rozbrzmiewa aksamitny głos Anny Marii Jopek, a za oknem (oprócz czteropiętrowego bloku z wielkiej płyty) piękne, bezchmurne niebo i szereg samochodów uśpionych pod kołdrą z białego puchu.  Od razu przypomina mi się dzieciństwo, gdy zima przynosiła tyle radości. Dziś to udręka i z niecierpliwością czekam na wiosnę, ale może powinnam zmienić nastawienie i cieszyć się tym, co mam. Przecież jest naprawdę pięknie na zewnątrz.

Długo myślałam nad tym, co mądrego napisać i mam w głowie wiele pomysłów. Ale dziś będzie inaczej. Mniej patetycznie, ale nie bez kazania :) Napiszę krótko, zwięźle i na temat. Wychodźcie na podwórko. Bierzcie sanki i jazda na górkę. Obudźcie w sobie drzemiące w Was dzieci (albo białe niedźwiedzie :)). Obrzucajcie się śnieżkami i ulepcie bałwana. Wyciśnijcie z tej zimy też coś dla siebie. Cieszcie się nią.



Tylko ciepło się ubierzcie!
I niech Wam nie przychodzi do głowy lizanie sopli lodu na mrozie :P