niedziela, 17 sierpnia 2014

Wiocha? I like it!

Mamy wakacje, więc zgodnie ze zwyczajem, którego nie praktykowałam od dłuższego czasu - oprócz pomagania bliskim, po prostu urlopuję w rodzinnym domu. Jestem ze wsi. I to nie takiej tuż za miastem usianej willami i hacjendami. Jestem z wioski otoczonej polami, łąkami, traktorami, kombajnami, pszenżytem i innymi wiejskimi wynalazkami. Co prawda, rolnictwo w czynnym znaczeniu znam tylko ze skakania na sianie z dzieciakami ze szkoły, ale wieś nie jest mi obca.

Pamiętam, jak po dłuższym czasie wracałam do domu z Trójmiasta i jak ucieszyłam się na widok krowy. Nie wiem, czy to z sentymentu, czy z tęsknoty za sielanką (na szczęście mi życie na wsi tylko z tym się kojarzy), spokojem i beztroską. W każdym razie wieś jest super i to wcale nie tylko ze względu na naturę. Może kogoś zaskoczę, ale ludzie tu też są niesamowici. 




Kiedyś z chłopakiem zrobiliśmy sobie wycieczkę rowerową po gminie Choroszcz i okolicy. Był upalny początek lipca. Plan mieliśmy ambitny, bo chcieliśmy jeszcze zahaczyć o Tykocin, jednak nie daliśmy już rady. W każdym razie przemierzaliśmy sobie polne drogi i w pewnym momencie złapaliśmy gumę w rowerze. Na szczerym polu. Daleko od domu. Na szczęście ni stąd ni zowąd pojawił się traktorzysta, który widząc naszą niedolę, zaprowadził nas do najbliższej miejscowości. Znaleźliśmy się pod sklepem spożywczym w Konowałach. Był to typowy, wiejski sklep. Pod jego drzwiami na ławeczce siedzieli sobie panowie sączący piwko. Nawet pani sklepowa, na oko puszysta kobieta pod pięćdziesiątkę, wyszła na pogawędkę obfitującą w sprośne żarty przerywaną od czasu do czasu gromkim śmiechem. Nawet o nic nie musieliśmy prosić. Sami zauważyli, że mamy problem i od razu zaoferowali pomoc. Jeden pobiegł do domu po jakieś narzędzie, drugi po łatę do dętki i po kilku chwilach mogliśmy dalej wyruszać w drogę. W podzięce postawiliśmy im piwo. Byliśmy naprawdę bardzo mile zaskoczeni.


Poniżej mała fotorelacja ze spaceru po okolicach Złotorii na Podlasiu. 





Ostatnio natomiast pewna rodzina z Sawina zaprosiła mnie i moje siostry do zerwania dla siebie śliwek i jabłek. Na koniec pani gospodyni przyniosła tez trochę warzyw. Btw uwielbiam lato na wsi. Owoce zerwane prosto z drzewa, świeże warzywa z ogródka. Pychota! Wspomniana rodzina była trzypokoleniowa. Dziadkowie rolnicy, ich córka i trójka małych urwisów w wieku przedszkolnym. Dzieciaki (w czapeczkach zawiązywanych pod brodą z małym daszkiem z koronki jak sprzed dwudziestu lat), choć ledwo dosięgały do gałęzi, pomagały nam też zrywać śliwki. Gospodarstwo typowo rolnicze z małym drewnianym domkiem, letnią kuchnią, stodołą i chlewikami. Widać, że się tam nie przelewało, a mimo wszystko gospodarze chętnie podzielili się z nami tym, co mieli.






Bliskość natury, spokój i dobrzy ludzie – to uwielbiam we wsiach. Mogłabym spędzać tu niemal każde wakacje. Wiem jednak, że ich mieszkańcy, choć dobroduszni, to borykają się z wieloma problemami. Ciężka praca na roli, spore bezrobocie i trudniejszy dostęp do dóbr kulturalnych i społecznych - to tylko kilka z nich. Pod tym względem na szczęście też pojawiają się zmiany. Utwardzane drogi, nowe inwestycje w pobliżu, rozwój komunikacji publicznej na pewno ułatwiają wyrównywanie szans. Fajnie, że funkcjonują lokalne grupy działania, koła gospodyń wiejskich czy też ochotnicze straże pożarne. To solidaryzuje, motywuje i tym samym podnosi jakość życia „daleko od szosy”.



5 komentarzy:

  1. świetne zdjęcie ogórka!

    OdpowiedzUsuń
  2. Mmm...Klimatycznie bardzo. Uwielbiam wiejskie okolice :)

    OdpowiedzUsuń
  3. wieś jest spoko, to co nie jest spoko - uwiązywanie psów na łańcuchu i to czasem 24 h/ na dobę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda ;/ Na szczęście i w tej kwestii widoczne są już pewne zmiany na lepsze.

      Usuń

Cieszę się, że trafiłeś/trafiłaś na mojego bloga. Tworzę go dla Ciebie. Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz swój komentarz. Pozdrawiam!

Dodając komentarz nie używaj wulgaryzmów, nie obrażaj, nie spamuj. Dzięki.

ZDJĘCIA PRYWATNE NA BLOGU SĄ CHRONIONE PRAWEM AUTORSKIM. NIE ZGADZAM SIĘ NA ICH KOPIOWANIE I ROZPOWSZECHNIANIE BEZ ZGODY I PODANIA ŹRÓDŁA.